wtorek, 11 maja 2010

1. Nie rób bliźniemu tego, co tobie niemiłe

     Nienawidzę cię - wrzasnął Kris i rzucił tamponem w Morfeusza. - Chciałem podpaski "Sweet Teens", rozumiesz?  POD-PAS-KI! A co dostałem? -TAM-PO-NY - odpowiedział pewny siebie Morf. Na jego twarzy odmalował się chytry uśmieszek.
-I co ja mam z tym teraz zrobić? - spytał z wyrzutem Kris po czym położył się na ziemi i zaczął wymachiwać nogami.
     Morfeusz spojrzał na kolegę z politowaniem i rzucił obojętnie:
-Jeśli o mnie chodzi, to możesz wsadzić to sobie nawet w dupę.
     Wtedy rozpętało się piekło. Dwóch mężczyzn ubranych w obcisłe, różowe ciuchy rzuciło się na siebie i zaczęło drapać i kopać się z całej siły.Co chwilę w powietrze wylatywały tipsy i kawałki biżuterii.
     -Ej, ej, ej! Kobietki, spokojnie! Nie przy ludziach! - próbował uspokoić towarzyszy Margo, jednakże jego wysiłki zdały się na nic - faceci dalej starali się zrobić sobie jak największą krzywdę.
     -Spójrzcie jak ta baba się wam przygląda! - Margo nie poddawał się i dalej usiłował przerwać bitwę swych przyjaciół.
     W istocie, wspomniana kobieta z zaciekawieniem zerkała na mężczyzn trzepiących się pod drogerią.
     "Ale cioty" - pomyślała i ruszyła żwawym krokiem w stronę pobliskiego blokowiska.
Osobom mijającym ją dało się słyszeć ciche nucenie przeboju disco-polo znanego pod nazwą "Przeleć mnie".
Niestety, raczej nikt nie zdecydowałby się na wykonanie tego polecenia względem tej, nie oszukujmy się, niezbyt urodziwej kobiety.
     No... Może nikt z jednym, małym wyjątkiem.
     Krępy mężczyzna siedział właśnie przy stole i delektował się kanapkami z ogórkiem kiszonym. Co chwilę wybuchał śmiechem, gdy w "Świecie według Kiepskich", który właśnie leciał w telewizji, pojawiała się jakaś śmieszna scenka.
     -Ha, ha, ha! Dobrze mówisz Ferdek! - wykrzyknął Stanley - bo tak na imię miał mężczyzna - i z radości podskoczył zawadzając łokciem o talerz. Cała jego zawartość znalazła się na podłodze dokładnie w tej chwili, gdy do mieszkania weszła żona mężczyzny.
     -Hej, cymbale. Już wróciłeś? Widziałam cię na rynku - powiedziała z uśmiechem, jednak po chwili zauważyła syf na dywanie. Mina od razu jej zrzedła.
     -Oj, Beta. Wyluuuuz... - chciał uspokoić małżonkę Stanley, ale nie zdołał nawet dokończyć zdania.
     -SPRZĄĄĄĄĄĄTAAAAAASZ!!! - wrzasnęła na pozór spokojna kobieta i zaczęła kopać męża w żebra. Nie zdawała sobie sprawy, że przypadkowi ludzie mijający jej okna zastanawiają się skąd pochodzą te okropne wrzaski.


     He, he, he, ale dzisiaj pustki w tej szkole. No tak... A ha jeden en jeden. - powiedział do siebie Carlos i otworzył kopniakiem drzwi. Wydostał się na zewnątrz szkoły i zaczął oddychać pełną piersią, kiedy nagle do jego uszu dobiegł okrzyk:
-Orientuj się!
     Carlos nie zdążył się nawet rozejrzeć w poszukiwaniu właściciela piskliwego głosu, bowiem poczuł na swej twarzy uderzenie kawałka pnia bądź innego cuda natury.
     -O w dupę! Dorwę cię ty suczy synu! - wykrzyknął do małego chłopca w białej, a raczej już szarej, bluzie.
     -Nieźle żeś mu pojechał - dobitnie pochwalił kolegę Andrew, który dopiero teraz zdradził swoją obecność. - To ten głupi Ka... Ka... - nie dokończył, gdyż dostał w głowę spleśniałą śliwką.
    Mężczyzna w nerwach zaczął rzucać się na wszystkie strony i krzyczeć:
-Dorwę cię ty, ty... Szowinistyczna świnio. Pożałujesz, że się urodziłeś!
     Młodociany zbrodniarz spojrzał drwiąco na barczystego sprzątacza.
     -I co mi zrobisz śmierdzący parobku? - spytał z uśmiechem wywołując u mężczyzny atak spazmów.
     -Dobra, dobra. Hamuj się And - powiedział spokojnie Carlos. - To tylko marna prowokacja. A poza tym jesteś na terenie szkoły.
     Mogłoby się wydawać, że Andrew się uspokoił, ale nie... On powoli zszedł ze schodów i ruszył w stronę bramy.
     -Yyy... And? Co ty robisz?
     -Opuszczam teren szkoły, żeby zripostować tego gnojka.
     Podczas gdy Andrew wlókł się "poza teren szkoły", wspomniany gnojek uciekł. W międzyczasie rzucił jeszcze w sprzątacza różnymi śmieciami nie bojąc się kary, która może go spotkać za ten dziecinny wybryk.
     Z resztą, co za kara mogłaby go spotkać, skoro to nieustraszony "Ka..."?

10 . (Skomentuj):

Dres pisze...

Niezłe, hihihi ;) Oporowy blog. Buziaczki ;*

Konstancja ; D pisze...

hahaha xD to jest genialne ^ ^ ; D
ja chcę WIĘCEJ !! ; ] ; D
Kiedy nowy rozdział ?

buziaki ; ** ;**

Anonimowy pisze...

Ja wiedziałam że w tobie tkwi coś niesamowitego ... twórcza jesteś że szok ;)
prosimy o więcej !! ^^

Anonimowy pisze...

naprawdę niezłe ;)

Brunchilda pisze...

Kolejna świetna notka ;) kocham tę opowieść.

Patrycja pisze...

podpisujcie się w komentarzach - jest tu taka funkcja :P

¢нσ¢σℓαтє ...♥ pisze...

opowiadanko genialne;D z niecierpliwością wyczekuję następnej części;) buziaki:**<33

Dominika pisze...

Ale superrrr!!!! piszcie częściej! pozdrowionka :)

Franka pisze...

Świetne!!!!!!!!! Czekam na kolejne rozdziały ;) ;) ;) ;) ;) ;**

kot pisze...

super! ^^

Prześlij komentarz